niedziela, 1 grudnia 2013

"Klątwa tygrysa" Colleen Houck

Wydawnictwo Otwarte
Data premiery:  07.03.2012

Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?

Colleen Houck postanowiła napisać „Klątwę tygrysa” po przeczytaniu sagi „Zmierzch”. Ponieważ nie znalazła dla niej wydawcy, opublikowała ją za własne pieniądze. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki.





Na przykładzie tej książki, dowiedziałam się jak bardzo sugestywne są czyjeś opinie. Zrozumiałam jak wielką ma moc nawet krótka recenzja. A chodzi mi dokładnie o to, że jeszcze nie tak dawno temu nie miałam nawet zamiaru zajrzeć do "Klątwy tygrysa". Myślałam, że to nie dla mnie. Nie spodoba mi się. Aby tak uważać wystarczyło mi kilka nie przychylnych recenzji. I gdyby nie moje dwie uparte koleżanki, które na każdej przerwie nie rozmawiały o niczym innym tylko o tej własnie powieści, nigdy bym się nie przekonała, żeby po nią sięgnąć. I tak chęć zrozumienia zachwytu znajomych wygrała. Dzięki tem właśnie przez ostatnie kilka wieczorów, żyłam w świecie wykreowanym przez panią Houck.

Książka opowiada o przeciętnej dziewczynie ale z wielkim sercem, która zaczyna pracę w cyrku. Jej zadaniem jest sprzedaż biletów, sprzątanie i... opieka nad tygrysem. Własnie to zwierze zaczyna niezwykle fascynować Kelsey. Przychodzi ona do niego, czyta mu poezje, a przede wszystkim rozmawia z nim. Kiedy nadchodzi koniec jej etatu i czas pożegnać się z tą wspaniała pracą, w cyrku zjawia się nowy, chętny nabywca. A kupić chce nic innego, tylko tygrysa. I proponuje dziewczynie następne, jeszcze ciekawsze zajęcie.
Co mnie najbardziej zachwyciło w całej tej historii? Chyba prawdziwa oryginalność i zwroty akcji. Fabuła jest bardzo interesująca, nigdy nie wiadomo co zdarzy się na kolejnej stronie. Wciąga i porywa. Zaskakuje i łatwo się w niej zakochać. Charaktery bohaterów są dość dobrze zarysowane. Ich zachowanie, niestety, chwilami bywało trochę mało "ludzkie", a dialogi mało naturalne. Za to piękne, żywe opisy zrekompensowały mi tamto niezadowolenie. 

Jestem bardzo zaskoczona, że inspiracją dla tej powieści był "Zmierzch". Mówię tak, ponieważ nie dopatrzyłam się choćby małego podobieństwa do sagi pani Meyer. Jak widać, można napisać coś dobrego nie kopiując kolegów po fachu. Dziwię się również, jak wydawnictwa mogły nie zainteresować się wydaniem tej książki. Za to jeszcze większe brawa dla Colleen Houck za wypromowanie swojego dzieła na własną rękę.
Myślę, że warto bliżej przyjrzeć się "Klątwie tygrysa". Choćby ze względy na oryginalność historii jaką opowiada nam autorka. A ja z nie cierpliwością czekam na okazje przeczytania następnych części tej serii.

1 komentarz:

  1. Mi również bardzo podobała się ta pozycja. Sięgnęłam po nią od tak, bo nie wiedziałam za, który tytuł się zabrać i naprawdę byłam mile zaskoczona.
    Denerwowała mnie jednak w pewnych momentach naiwność głównej bohaterki i uparta niewiara w siebie. Ile można być tak nieustępliwym? Słyszałam, że w dalszych częściach zachowuje się tak samo i jest to jedyny argument, dla którego jeszcze po nie nie sięgłam. Bynajmniej liczę na to, że okażą się dobre. (:
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń