czwartek, 1 maja 2014

"Dallas '63" Stephen King


Prószyński Media
Data premiery: 08.11.2011 

22 listopada 1963 roku to dzień, w którym Dallas usłyszało trzy strzały, które zabiły prezydenta Kennedy’ego i zmieniły świat. A gdyby tak można było temu zapobiec?
Jake Epping to trzydziestopięcioletni nauczyciel angielskiego w Lisbon Falls w stanie Maine, który dorabia, prowadząc kursy przygotowawcze do matury zaocznej. Od jednego ze swoich uczniów, Harry’ego Dunninga, dostaje wypracowanie – makabryczną, wstrząsającą opowieść w pierwszej osobie o tym, jak pewnej nocy przed pięćdziesięciu laty ojciec Harry’ego zatłukł na śmierć jego matkę, siostrę i brata. Od tego wszystko się zaczyna…

Wkrótce potem przyjaciel Jake’a, Al, właściciel lokalnego baru, zdradza mu tajemnicę: jego spiżarnia jest portalem do roku 1958. Powierza Jake’owi szaloną – i, co jeszcze bardziej szalone, wykonalną – misję ocalenia Kennedy’ego. Tak oto Jake zaczyna swoje nowe życie jako George Amberson, życie w świecie Elvisa i JFK, amerykańskich krążowników szos i wczesnego rock and rolla, gniewnego samotnika nazwiskiem Lee Harvey Oswalda i Sadie Dunhill, pięknej szkolnej bibliotekarki, która zostaje miłością życia Jake’a – życia wbrew wszelkim normalnym regułom czasu.

„Dallas ’63” to hołd złożony prostszym czasom i poruszająca opowieść pełna gwałtownie narastającego suspensu, to Stephen King w swoim najlepszym epickim wydaniu.



Czy szanujący się mol książkowy mógł nie usłyszeć o wielkim królu horrorów? Myślę, że to nie możliwe. Okrzyknięto nim  Stephena Kinga już jakiś czas temu.  Więc, kiedy tylko nadszedł czas na coś odmiennego zdecydowałam się na spotkanie ze sławnym dziełem tego autora-  z "Lśnieniem". Była to całkowita porażka. Książka ani na chwilę mnie nie wciągnęła, dlatego postanowiłam się nie męczyć i odłożyłam ją z powrotem na półkę. Nic chyba dziwnego w tym, że gdy przeczytałam opis innej powieści Kinga, bałam się kolejnego niepowodzenia. Ale, ale... tu niespodzianka po przeczytaniu "Dallas 63" mogę śmiało powiedzieć o swoim zadowoleniu. Dlaczego? Zaraz się przekonacie.

"... głupota jest jedną z dwóch rzeczy, które najlepiej widzimy z perspektywy czasu. Drugą są stracone okazje."

Przybliżając fabułę, która swoją drogą jest dość zawiła, opowiem o pewnym nauczycielu Jacku. Nauczyciel jak każdy inny, można by powiedzieć niczym nie wyróżniający się. Ale pewnego czerwcowego popołudnia dowiaduje się on o czymś, co na zawsze zmieni jego życie. Niczego się nie spodziewając, Jack jedzie w odwiedziny do swojego znajomego kucharza Ala, u którego stołuje się już od długiego czasu. Na miejscu okazuje się, że bar, prowadzony przez starego znajomego, cieszący się złą sławą jest jedną wielką machiną do przeszłości. Nasz nauczyciel dostaje zadanie, praktycznie nie do wykonania, zadanie które ma stać się celem jego życia, mianowicie uratować prezydenta Kennedy'ego. Zaczyna się walka o przetrwanie, szczęście, bezpieczeństwo, a nawet miłość. 

"Czasem mężczyzna i kobieta docierają na rozdroże i tam już zostają, nie chcą wybrać żadnej z dróg, świadomi, że błędna decyzja będzie oznaczać koniec... i że tyle jest rzeczy wartych uratowania."

 Wspaniale, wspaniale lecz jest jedno ale. A mianowicie ogromna ilość stron ( ponad 700). Na przeczytanie tak grubej książki potrzeba dużo motywacji. Mam nadzieję, że nie dziwicie się mojemu strachowi przed tą powieścią bo porwałam się z motyką na słońce. Nie uważam jednak, żeby można było coś pominąć czy skrócić. Niestety, przez to nie obyło się bez momentu, w którym miałam ochotę odłożyć już powieść na bok, i najlepiej o niej zapomnieć. Wiem, że pan King wykonał kawał dobrej roboty, przez co teraz bardziej przychylnie patrzę na jego twórczość. Nie będzie dla żadnego fana tego autora zaskoczeniem, jeśli powiem, iż King popisał się wspaniałym stylem pisarskim i niesamowitymi zwrotami akcji. Nie mówiąc już o niezwykłej, nietuzinkowej fabule. Właśnie to, tak bardzo urzekło mnie w "Dallas 63". Ale co sprawiło, że nadal nie mogę zapomnieć o tym tytule? Choć od odłożenia skończonej opowieści minęło już dobre kilka miesięcy? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że chętnie zajrzę do czegoś w tym stylu, tym bardziej jeśli autorem będzie Stephen King. Więc jeśli czytaliście coś, co moglibyście mi polecić, proszę wspomnieć o tym w komentarzach, będę bardzo wdzięczna.

"Powiedziałem mu, że ma pełne prawo do swojej opinii; opinie są jak odbytnice, każdy ma własną."

A więc podsumowując, polecam. Dodam jeszcze tylko, że nie warto zrażać się do twórczości naszego króla horrorów, nawet jeśli nie przepada się za powieściami grozy. Już nie długo pojawi się recenzja z jeszcze jednej pozycji Kina- "Zielona mila", którą przeczytałam będąc pod wpływem "Dallas...", czy zawiodłam się, czy nie? Zapraszam do przeczytania.