wtorek, 31 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku!




Jako, że dziś mamy Sylwestra, co oznacza ostatni dzień tego roku, postanowiłam napisać kilka słów.
Przede wszystkim chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia na 2014.

Bez zbędnej gadaniny życzę wszystkim pomyślności w nowym roku, szczęścia i wielu sukcesów.
Aby wasze serca zawsze były pełne miłości, współczucia i nadziei na lepsze.
Nie byłabym sobą, gdybym nie życzyła wspaniałych wrażeń czytelniczych, odkrywania nowych zakątków wyobraźni i pociechy z czytania coraz to nowych książek.
Chciałbym życzyć wam również dużo dobrej zabawy w tę jedyną taką, wspaniałą noc. Abyście tańczyli do białego rana w gronie przyjaciół i rodziny.



Wszystkiego najlepszego życzy Da Vincia

czwartek, 26 grudnia 2013

"Człowiek nietoperz" Jo Nesbo


Wydawnictwo Dolnośląskie
Data premiery: 16.10.2012

Harry Hole przybywając do Sydney próbuje wyjaśnić sprawę śmierci swojej rodaczki Inger Holter, która według niektórych źródeł mogła paść ofiarą seryjnego mordercy. W rozwiązaniu zagadki pomaga mu miejscowy policjant Andrew Kensington. W trakcie śledztwa Harry poznaje najciemniejsze zakamarki miasta. Z początku też nie łączy zebranych informacji w logiczną całość, a gdy w końcu wpada na trop, jest już za późno...


"Człowiek nietoperz" czyli pierwsza część serii o Harrym Hole. Jest to również moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem, który intrygował mnie już od jakiego czasu. Ustawiła się w kolejce moich pozycji do przeczytania, i to właśnie niedawno przyszła na nią pora. Żałuję, że tak długo zwlekałam.

Poznajemy norweskiego policjanta, Harrego Hole który ma za zadanie pomóc w Australijskim śledztwie. Ma rozwiązać zagadkę, kryjącą się za zabójstwem pewnej dziewczyny, Inger Holter. Od razu po przylocie do Sydney, zaprzyjaźnia się ze swoim nowym partnerem, miejscowym funkcjonariuszem Andrew, z pochodzenia Aborygenem.
Nasz kolega z Norwegii będzie musiał zapoznać się z tamtejszą kulturą, obyczajami i specyficzną mentalnością ludzi. Na dodatek nie ominie go walka z własnymi demonami i przeszłością...

Do sięgnięcia po książkę autorstwa Jo Nesbo bardzo zachęciła mnie "Policja" czyli powieść, która została wydana ostatnio. Kiedy dowiedziałam się, że to jednak "Człowiek nietoperz" zaczyna całą opowieść o przygodach tego bohatera, dłużej już się nie wahałam.
Jak tylko zapoznałam się z połową tej książki od razu wiedziałam, że muszę przeczytać również i następne opowieści o Harrym.

Autor mnie po prostu oczarował. Świetne opisy, wartka akcja i naturalne dialogi to tylko niektóre z plusów jakie tu znalazłam. Było bardzo dużo momentów, kiedy nie mogłam powstrzymać wypływającego uśmiechu. Mimo tematu śmierci, śmiech sam cisnął się na usta. Dałam się całkowicie porwać tej opowieści przedstawionej z punktu widzenia głównego bohatera, co moim zdaniem jest następną wielką zaletą.
Początek jest trochę nużący, ale kiedy akcja zacznie się rozkręcać nie można już się zatrzymać. Znajdziemy również opowieści i legendy o Aborygenach. Ciekawe informacje o ich wierzeniach, były tutaj wykorzystane bardzo dobrze. Przeczytałam z przyjemnością.

Moje pierwsze spotkanie z panem Nesbo zakończyło się sukcesem i moją pełną satysfakcją. Jak już wspomniałam, na pewno sięgnę po następne książki tego autora. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, i dalej będzie tylko lepiej. 
Polecam, kryminał "Człowiek nietoperz" fanom tego typu książek i nie tylko.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

"Coś pożyczonego" Emily Gaffin

Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 13.01.2011

Przebojowa Darcy i rozważna Rachel są najlepszymi przyjaciółkami. Mimo różnic charakterów darzą się pełnym zaufaniem.
Jedna noc wszystko zmienia. Kiedy Rachel budzi się u boku Deksa, narzeczonego Darcy, wie, że nic już nie będzie takie jak dawniej. Bo Rachel zakochuje się w Deksie, a data jego ślubu z Darcy jest coraz bliższa…



Czy można wybaczyć partnerowi zdradę? A może powinnam zapytać, czy można wybaczyć zdradę przyjaciółki i partnera?
Uważam, że nie można w żaden sposób usprawiedliwić takiego czynu. Nie wieże, w sytuacje łagodzące i tego typu sprawy. Tak samo nigdy nie powiedziałabym, że ja mogłabym kibicować, zamiast potępić, kogoś kto zdradza. A jednak to się zdarzyło. 

Jak to w życiu bywa, przyjaciółki z dzieciństwa wreszcie są dorosłe. Jednej stuknęła trzydziestka, drugiej jeszcze nie. Jedna ma narzeczonego i pracę, którą uwielbia, a druga nie. Ta pierwsza jest ładniejsza, ciekawsza i zabawniejsza. A druga? Zawsze przegrywa, nawet o jeśli chodziło o chłopca w liceum. Tak właśnie wygląda życie Darcy i Rechel. Rozważna, lojalna córeczka tatusia czyli Rechel, w dniu swoich urodzin budzi się u boku mężczyzny najlepszej przyjaciółki. Czy dziewczyna będzie potrafiła zerwać z Dexem, nawet jeśli to narzeczony Darcy? Kogo wybierze Dex, kochankę czy przyszła małżonkę?
Data ślubu zbliża się wielkimi krokami, ale co z parą młodą?

Tak, jak powiedziałam już na wstępie, jestem zaskoczona swoją reakcją. Jestem absolutnie przeciwko wszelkim zdradą, ale... No właśnie, kiedy coraz bliżej poznawałam główną bohaterkę i jej przyjaźń, miłość oraz osobę jaka jest Darcy, z czasem przestałam patrzeć na to co zrobiła, jak na wielką zbrodnie. Kiedy patrzyłam na Rechel, z której punktu widzenia prowadzona jest narracja, przestałam nawet dziwić się jej zachowaniu.
"Coś pożyczonego" to typowa, amerykańska książka. Atmosfera i mentalność tamtych ludzi, aż wycieka z jej stron. Akcja prowadzona jest sprawnie, może nie ma wielu wątków i zwrotów, jednak jak na typowy romans wszystko jest na swoim miejscu. Każdy bohater ma swoje życie, swoją historię, które z ciekawością przeczytałam. 

Powieść do której raczej nie sięgnę po raz piąty, dziesiąty i następny. Mimo, że skończy się na tym jednym razie, nie żałuje czasu poświęconego na jej przeczytanie. 
Tytuł którym pomaga się zrelaksować, idealny na zimowy wieczór.

czwartek, 12 grudnia 2013

"Milion słońc" Beth Revis


Wydawnictwo Dolnośląskie
Data premiery: 29.10.2013 


Drugi tom bestsellerowej powieści Beth Revis "W otchłani".
Na statku zapanowała radość z powodu obalenia dyktatury dotychczas kierujących misją. Nie trwała ona jednak długo. Zwycięzcy przekonują się, że sprawowanie władzy nad kilkoma tysiącami ludzi uwięzionych wewnątrz stalowych ścian nie jest prostym zadaniem.
Po pełnych napięcia chwilach misja zdaje się zdążać ku końcowi. Jednak odnaleziony tajemniczy dziennik podróży znów postawi Amy i Starszego przed trudnym dylematem. Czy uda im się postawić stopę na upragnionym lądzie?



Czy zdarza wam się odkładać moment napisania recenzji lub opinii o jakieś książce? Przenosić go z dnia na dzień, i wymyślać wymówki, żeby nie pisać? Tak było w moim przypadku, po przeczytaniu "Milion słońc" czyli kontynuacji nowej trylogii Beth Revis. Dziwne, bo to pierwsza książka, którą musiałam najpierw przetrawić, żeby cokolwiek sensownego o niej napisać. Kiedy moje emocje trochę opadły, a myśli oderwały się od ciągłego rozpamiętywania szczegółów fabuły, jestem gotowa aby napisać na tych kilka zdań.

Tradycyjnie zacznę od opisu akcji książki, a trochę się działo. Starszy przejął władzę na pokładzie "Błogosławionego", zdecydował wprowadzić nieco inne rządny niż jego poprzednicy. Mieszkańcy statku jednak nie pomagają mu zadomowić się na nowym stanowisku. Zaczynają się bowiem bunty. Ludzie są przekonani, że sami mogą decydować o swoim życiu. Przez to sytuacja pogarsza się, ludzie nie chętnie pracują, w skutek czego brakuję żywności. Winą za wszystkie niepowodzenia obarczany jest oczywiście nowy przywódca, Starszy. Amy w tym czasie próbuje zebrać wskazówki pozostawione dla niej przez Oriona. Choć nienawiść przepełnia duszę dziewczyny, postanowiła odkryć tajemnicę mężczyzny i statku. Na Błogosławionym pojawiają się ataki, a następne morderstwa na pewno nie sprzyjają pokojowi.
Kto jest tym mordercą? Na czym polega wilka tajemnica pokładu i Plagi? Czy mimo wszystko, jest gdzieś miejsce na miłość? A przede wszystkim, kiedy "Błogosławiony" dotrze na Centauri- Ziemię?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w drugiej części powieści po "W otchłani".

Na prawdę dużo się działo. Nie nudziłam się, i jestem za to bardzo wdzięczna pani Revis. "Milion słońc" to książka, na którą czekałam bardzo długo. Poprzednią cześć po raz pierwszy przeczytałam jakiś rok temu, i kiedy tylko zobaczyłam w księgarni następną część, oczywiście musiałam ją mieć.
Bardzo dużo oczekiwałam po tej historii. Ponieważ bardzo polubiłam pierwszą, wydaje mi się że druga to już nie jest to samo. Mimo wspaniałej i wartkiej akcji, wiarygodnych dialogów i rozbudowanej fabuły, wydaje mi się, że autorka poszła trochę po utartym schemacie. Zakończenie tej powieści wyglądało prawie tak samo jak w przypadku pierwszej. Niestety, wygląda to trochę tak jakby autorka chciała powtórzyć to co już się sprawdziło. Ale nie tak to działa, a przynajmniej nie w moim przypadku. Następnym minusem jest zachowanie Amy. Rzadko mi się zdarza, żeby nie lubić głównej bohaterki. Bardzo denerwowało mnie jej zachowanie, egoizm i irracjonalizm. Dziwiłam się nawet, jak Starszy może z nią przebywać w jednym pomieszczeniu dłużej niż 5 minut :)
Za to wielką zaletą, o której muszę wspomnieć było pogłębienie postaci drugoplanowych. Zostały bardziej zarysowane, ich charaktery, a nawet życie. Przestali być anonimowym tłem, a stali się częścią historii. Bliżej poznamy m.in. Victorię, Lutha i Keyleth. Pojawili się również nowi ciekawi bohaterowie. 

Patrząc na okładkę "W otchłani", a na tą tutaj, po prostu brak mi słów. Myślałam, że wydawnictwo jeszcze zmieni ten projekt, ale jednak nie, niestety. Na prawdę, ta okładka w porównaniu do poprzedniej, która bardo mi się podobała, aż odstrasza. Czy ten chłopaczek to ma być Starszy? Ten sam Starszy, który jest opisywany w książce, ideał urody? Tak samo ta dziewczynka obok. To Amy? Aż chce się zapytać gdzie oni mają oczy, a raczej wyobraźnie, bo ja wyobrażałam sobie tych bohaterów całkowicie inaczej :>


Na zakończenie powiem, że nie żałuję ponownego spotkania z trylogią Beth Revis. Na pewno zajrzę do trzeciej części, kiedy tylko pojawi się możliwość. Może nie jest to to czego oczekiwałam, ale zawiedziona też nie jestem. Zostałam na tyle oczarowana tą trylogią, że pozwolę sobie Wam ją polecić.
Więc polecam, tę powieść na jeden wieczór, która przeniesie Was w niesamowity świat gwiazd, miliona słońc.

niedziela, 8 grudnia 2013

"W otchłani" Beth Revis

Wydawnictwo Dolnośląskie
 Data premiery: 21.03.2012

Pierwsza część sensacyjnej dystopijnej trylogii.
Nieodległa przyszłość. Siedemnastoletnia Amy i jej rodzice biorą udział w misji, której celem jest zaludnienie nowej planety. Podróż ma trwać trzysta lat, dlatego pasażerowie poddani są hibernacji. Któregoś dnia Amy zostaje brutalnie zbudzona z lodowatego snu. Ktoś próbuje ją zamordować! Statek kosmiczny zmienia się w zdradliwą pułapkę. Jego mieszkańcy poddali się władzy Najstarszego, despotycznego i przerażającego przywódcy. Jest jednak jeszcze Starszy - zafascynowany Amy zbuntowany nastolatek i następca Najstarszego. Zdeterminowany, by przejąć władzę. Czy Amy może mu zaufać?


Zacznę dzisiaj swoją recenzję od kilku słów o okładce. Po prostu ją uwielbiam. Nie dość, że robi wrażenie kiedy stoi na półce, to jeszcze idealnie odzwierciedla fabułę książki. Pochylony chłopak nad śpiącą dziewczyną, ich usta prawię zamykające się w pocałunku... i te gwiazdy w tle... No, to tyle jeśli chodzi o obraz okładki po której nie powinno oceniać się książki. Tak, tak każdy to wie, ale jednak zawsze jest gdzieś to ALE. Bo to właśnie ona ma zwrócić uwagę czytelnika. To właśnie ta strona ma zachęcić do przeczytania. Tak było w moim przypadku, oczywiście nie wspominając o opisie, który również obiecywał ciekawą lekturę autorstwa Beth Revis.

Autorka opowiada historię siedemnastoletniej Amy, która wraz z rodzicami zastała zamrożona w jednej z komór kriogenicznych. Jej mama- naukowiec biotechnologii i tata jako ważny oficer piechoty, dostali szansę udziału w misji, która ma za zadanie zbadać i zaludnić nową planetę. Maja spokojnie, w swoich zamrożonych pojemnikach przespać trzystuletni lot na pokładzie statku kosmicznego. Nikt nigdy nie przypuszczał, że coś może pójść nie zgodnie z planem. Otóż Amy w strasznych okolicznościach budzi się ze swojego snu, o jakieś 50 lat za wcześnie. Okazuję się, że na statku panuje tyrania i dyktatura. Ludzie są kontrolowani, a wszystko pełne kłamstwami. Dziewczyna musi zdobyć się na odwagę, zapomnieć o dawnym życiu, odnaleźć się w nowej sytuacji i wśród nowej, bardzo dziwnej społeczności. A przede wszystkim odkryć kto próbował ją zabić odłączając od maszyny, aby uratować rodziców. Amy poznała już następce przywódcy statku, który nieoczekiwanie obdarza ją uczuciem.
Komu zaufa? Odkryje kto stoi za atakami? Czy pozwoli sobie na miłość?

"W otchłani" to połączenie sci- fi, dystonii i kryminału. Narracja prowadzona jest z dwutorowo, z punktu widzenia Amy i jej adoratora, Starszego. Wydarzenia widziane oczami dziewczyny przeplatają się z tymi opowiadanymi przez chłopaka. Sprawia to, że lektura jest bardziej atrakcyjna. Ponieważ bardzo się od siebie różnią, nie tylko pod względem sposobu myślenia, czyta się z większą ciekawością. Akcja jest bardzo dynamiczna. Od wydarzeń dziejących się na statku, nie można się oderwać. Oryginalny pomysł na fabułę, który wykorzystała pani Revis zaskakuje. Naprawdę nie spodziewałam się, że aż tak spodoba mi się ten tytuł. A nie za bardzo przepadam ze tego typy literaturą. 

Jak widać czasami warto ryzykować, bo nie żałuję spotkania z tą książką. Polecam "W otchłani" nie tylko fanom fantastyki naukowej. Miłośnicy nieco innych gatunków tez powinni znaleźć tu coś dla siebie. 
Mam nadzieję, że kontynuacja zatytułowana "Miliony słońc" mnie nie zawiedzie. Już nie mogę doczekać się okazji na jej przeczytanie!

„Kiedy już tam dotrzesz, myśl o mnie za każdym razem, gdy będziesz patrzeć w gwiazdy.”

środa, 4 grudnia 2013

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Metthew Quick


Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 23.10.2013

Witajcie w Bellmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić – odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Bellmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę…

Podobnie jak w „Poradniku pozytywnego myślenia” bohaterowie tej historii w nietypowy sposób muszą zwalczyć przeciwności losu, zanim w końcu odnajdą szczęście.

Podobnie jak w „Poradniku pozytywnego myślenia” bohaterowie tej historii w nietypowy sposób muszą zwalczyć przeciwności losu, zanim w końcu odnajdą szczęście.



"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to nawa powieść autorstwa Metthew Quicka. Kiedy tylko dowiedziałam się o tej książce postanowiłam ją jak najszybciej przeczytać. Nie rozumiem tylko dlaczego wydawnictwo trochę "na siłę" zmieniło bardziej, moim zdaniem, pasujący oryginalny tytuł "Boy 21". Jeśli czytaliście już poprzedni bestseller tego autora wiecie, że nie znajdziecie tu ani nazw gwiazd ani przedziwnych konstelacji. Za to przeczytacie o życiu, nadziei i przyjaźni.

Książka opowiada historię pewnego chłopaka o imieniu Finley, gracza i wielkiego fana koszykówki. Jest ona jego drugą dziewczyną, bo ma jeszcze przyjaciółkę Erin. Spędzają czas oglądając gwiazdy i marząc o wspólnym wyjeździe z rodzinnego miasta. A mieszkają oni bowiem w mieście, w którym czarne gangi, irlandzkie mafie i dilerzy narkotykowi mają większą władzę niż jakikolwiek policjant. Gdzie na ulicach nie ma działającej lampy, a wszędzie walają się śmieci. Dziadek chłopaka to często zaglądający do butelki staruszek, inwalida bez obu nóg. Obowiązkiem Finleya jest pomoc choremu dziadkowi, kiedy ojciec pracuje aby zarobić na rodzinę. Czyli prawie zawszę. za to śmierć matki jest owinięta wielką tajemnicą, o której, i tak już milczący nastolatek, nie opowiedział nawet ukochanej. Koszykówka jest ratunkiem dla niego, jest czymś czego potrzebuje do życia i wyrażania emocji. Pewnego dnia trener prosi Finleya o przysługę, a oddany sportowi chłopak,  zgadza się bez zastanowienia. Jego zadaniem jest zaprzyjaźnić się z nowym kolegą. Specyficznym, o pewnych problemach oraz z wielkim fanatyzmem kosmosem.

Pamiętam, że byłam pod wrażeniem poprzedniej książki czyli "Poradnik pozytywnego myślenia". Kiedy brałam do ręki tę książkę liczyłam na chociaż trochę podobne wrażenia końcowe. Niestety, było o wiele lepiej niż się spodziewałam. Myślałam już, że ostatnia książka pana Quicka była jego wielkim popisem. Przekonałam się jednak, iż tak naprawdę nie pokazał wszystkiego co potrafi. Bo potrafi dużo, dużo więcej. Dzięki lekkiemu językowi, prawdziwym i przystępnym opisom lektura tej powieści była dla mnie ogromną przyjemnością. Zasługa krótkich rozdziałów jest zawrotna szybkość czytania. Nawet się nie obejrzałam, kiedy przewróciłam ostatnią stronę.

Wspaniała, piękna historia. Idealna na zinowe wieczory i nie tylko. Budzi nadzieję na poprawę i lepsze życie. Polecam ten tytuł każdemu, bo kto nie lubi oglądać gwiazd? 

niedziela, 1 grudnia 2013

"Klątwa tygrysa" Colleen Houck

Wydawnictwo Otwarte
Data premiery:  07.03.2012

Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?

Colleen Houck postanowiła napisać „Klątwę tygrysa” po przeczytaniu sagi „Zmierzch”. Ponieważ nie znalazła dla niej wydawcy, opublikowała ją za własne pieniądze. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki.





Na przykładzie tej książki, dowiedziałam się jak bardzo sugestywne są czyjeś opinie. Zrozumiałam jak wielką ma moc nawet krótka recenzja. A chodzi mi dokładnie o to, że jeszcze nie tak dawno temu nie miałam nawet zamiaru zajrzeć do "Klątwy tygrysa". Myślałam, że to nie dla mnie. Nie spodoba mi się. Aby tak uważać wystarczyło mi kilka nie przychylnych recenzji. I gdyby nie moje dwie uparte koleżanki, które na każdej przerwie nie rozmawiały o niczym innym tylko o tej własnie powieści, nigdy bym się nie przekonała, żeby po nią sięgnąć. I tak chęć zrozumienia zachwytu znajomych wygrała. Dzięki tem właśnie przez ostatnie kilka wieczorów, żyłam w świecie wykreowanym przez panią Houck.

Książka opowiada o przeciętnej dziewczynie ale z wielkim sercem, która zaczyna pracę w cyrku. Jej zadaniem jest sprzedaż biletów, sprzątanie i... opieka nad tygrysem. Własnie to zwierze zaczyna niezwykle fascynować Kelsey. Przychodzi ona do niego, czyta mu poezje, a przede wszystkim rozmawia z nim. Kiedy nadchodzi koniec jej etatu i czas pożegnać się z tą wspaniała pracą, w cyrku zjawia się nowy, chętny nabywca. A kupić chce nic innego, tylko tygrysa. I proponuje dziewczynie następne, jeszcze ciekawsze zajęcie.
Co mnie najbardziej zachwyciło w całej tej historii? Chyba prawdziwa oryginalność i zwroty akcji. Fabuła jest bardzo interesująca, nigdy nie wiadomo co zdarzy się na kolejnej stronie. Wciąga i porywa. Zaskakuje i łatwo się w niej zakochać. Charaktery bohaterów są dość dobrze zarysowane. Ich zachowanie, niestety, chwilami bywało trochę mało "ludzkie", a dialogi mało naturalne. Za to piękne, żywe opisy zrekompensowały mi tamto niezadowolenie. 

Jestem bardzo zaskoczona, że inspiracją dla tej powieści był "Zmierzch". Mówię tak, ponieważ nie dopatrzyłam się choćby małego podobieństwa do sagi pani Meyer. Jak widać, można napisać coś dobrego nie kopiując kolegów po fachu. Dziwię się również, jak wydawnictwa mogły nie zainteresować się wydaniem tej książki. Za to jeszcze większe brawa dla Colleen Houck za wypromowanie swojego dzieła na własną rękę.
Myślę, że warto bliżej przyjrzeć się "Klątwie tygrysa". Choćby ze względy na oryginalność historii jaką opowiada nam autorka. A ja z nie cierpliwością czekam na okazje przeczytania następnych części tej serii.