wtorek, 4 lutego 2014

"7 razy dziś" Lauren Oliver

Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 23.02.2011

Sam Kingston jest ładna, popularna, ma idealnego chłopaka i trzy najlepsze przyjaciółki. Mija kolejny dzień jej wspaniałego życia. Niestety wieczorna impreza przybiera zupełnie nieoczekiwany obrót. Kiedy Sam budzi się następnego dnia, z przerażeniem odkrywa, że znowu jest piątek 12 lutego, jeszcze raz dziś…



Pierwszy raz spotkałam się z panią Oliver  w trylogii "Delirium". Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad przeczytaniem właśnie tego dzieła młodej pisarki, jej debiutu. "7 razy dziś" długo utrzymywał się na pierwszych miejscach "New Jork Timesa", i zaskarbił sobie wielu fanów. Czy mi się podobało? Zapraszam do przeczytania całej recenzji.

"(...) uderza mnie, jak dziwni potrafią być ludzie. Widujesz ich każdego dnia - wydaje ci się, że ich znasz - a potem okazuje się, że nie znasz ich wcale."

Autorka w swojej książce opisuje zdarzenia żywcem z "Dnia Świstaka". Popularna licealistka, Sam Kingston ze wspaniałymi przyjaciółkami, przystojnym chłopakiem i nieskazitelną reputacją nie może doczekać się Dnia Kupidyna, najbardziej lubianego przez wszystkich dnia w roku szkolnym. Wspaniale życie, jakie wiedzie nie pozwoliło się jej przygotować na pewne przyszłe trudności. Po imprezie, na którą dziewczyna jedzie z koleżankami wydarzył się wypadek. Nie oczekiwane zdarzenia sprawiają, że Sam budzi się jeszcze raz w Dniu Kupidyna. Ale jaki w tym wszystkim cel? Czy popularna gwiazdka, nie szanująca ludzi, zmieni swoje zachowanie? Czy doceni swoją kochającą rodzinę, czy raczej tak jak zwykle ucieknie od nich, jak szybko się da? Musicie sami się przekonać czytając tę powieść.

Do sięgnięcia po ten tytuł, skusiło mnie samo nazwisko pisarki. Bo dlaczego nie przekonać się, jak zaczynała autorka tak dobrej, lubianej przeze mnie trylogii? Okazało się niestety, że gdybym jako pierwszą pozycję przeczytała "7 razy..."  Lauren Oliver nie przekonała by mnie w najmniejszym calu do swojej twórczości. 

"Niebo akurat wygląda dokładnie tak samo. Pewnie na tym polega cała tajemnica, kiedy próbuje się wrócić do przeszłości. Trzeba spojrzeć w górę."

Okładka jest piękna, trochę mało adekwatna do treści, ale bardzo mi się podoba. Pomysł na fabułę jest również dobry, jednak jego potencjał nie został wykorzystany, zamiast tego okazał się bardzo spłycony. Akcja toczy się szybko i wartko, dzięki czemu nie można się nudzić. Ale bohaterowie...Nie jestem przekonana. Nie mogłam polubić Sam Kingston, która swoim zachowaniem i bezmyślnością doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Spodziewałam się bardziej rozumniej dziewczyny, a nie samolubnej s*ki.  Choć to,  co mi się podobało, to na pewno zmiana jak zaszła w głównej bohaterce. Zmianę myślenia i postrzegania zaliczam do plusów, których nie ma znowu aż tak dużo. Jedynie lekko zaskakujące zakończenie, usatysfakcjonowało mnie na tyle, żeby nie ocenić tej książki za bardzo krytycznie. Jeszcze słówko o opisach, które bardzo zachwyciły mnie w "Delirium". W tym przypadku nie udało mi się uniknąć porównania, ponieważ po "7 razy dziś" oczekiwałam podobnego zachwytu. Trochę się przeliczyłam, a nawet więcej niż trochę. Opisy, które tu znajdziemy nie sprostały moim wymaganiom, szczególnie dlatego, że prawie ich nie było. Jeśli już takie znalazłam określenie które przyszło mi do głowy to: płytkie. Stało się tak przez styl autorki, pozostawiający wiele do życzenia. Na pewno liczne wulgaryzmy nie dodały uroku powieści. Irytowały mnie także liczne powtórzenia, które widać nawet w poniższym cytacie:

"Nadzieja trzyma przy życiu. Nawet po śmierci jest to jedyna rzecz, która trzyma przy życiu."

Jednym słowem, jest to mało wymagająca lektura, którą czyta się z zawrotną szybkością. Jak na debiut nie jest znowu najgorzej, ale widać wiele zmian, oczywiście na dobre, przy następnej powieści. Polecam tę książkę tym, którzy lubią zawirowania z motywem czasu i nie oczekują za dużo. 

6 komentarzy:

  1. Książkę mam. Chyba od roku leży na półce i zbiera kurz. Jakoś nie potrafię się za nią zabrać, ale może kiedyś w wolnej chwili w końcu po nią sięgnę skoro to taka niewymagająca lektura w ramach relaksu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem bardzo ciekawa tej lektury i czasem lubię sięgnąć po coś lekkiego

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i mnie spodobała się bardziej niż Tobie :) Szczerze mówiąc polubiłam ją bardziej niż "Delirium", może dlatego, że przeczytałam je w odwrotnej kolejności ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tej recenzji to sam nie wiem, czy by mi się ta książka spodobała. Sam pomysł wydaje mi się ciekawy i może dla niego kiedyś po tę powieść sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu niesamowitego "Pandemonium" mam ochotę na każdą kolejną książkę autorki. ;) W pierwszej części trylogii styl nie przypadł mi szczególnie do gustu, ale w drugim było zdecydowanie lepiej. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tej pory znałam tą autorkę tylko z "Delirium". Przeczytałam całą trylogię, która ni była genialna... Pierwsza część była w porządku, natomiast kolejne dwie dosyć przewidywalne... Nie jestem jeszcze pewna czy przeczytam tą książkę. Pozdrawiam cieplutko ;-)

    OdpowiedzUsuń